poniedziałek, 13 lutego 2012

Szyłam ... i szyłam ... i szyłam...

W  pewien  styczniowy  weekend  rozłożyłam mojego  Łucznika  884,
wyciągnęłam  akcesoria,
rozstawiłam  deskę  do prasowania ...
i ....   jak  w tytule posta.... szyłam, i  szyłam, i  szyłam....


Uszyłam  strój  dla mojej  siostrzyczki  na karnawałowo/walentynkowe  wyjście,
czym nie omieszkałam  się  pochwalić z innego  powodu.



Jako,że   zima nie odpuszcza,mróz trzyma  niespotykanie  duży i niespotykanie  długo,
wyciągnęłam  z  domowych  zakamarków  przedmiot raczej  archaiczny -  termofor .
Brzydki,z  czerwonej  gumy  rozgrzewający  stopy i inne części  zmarzniętego  ciała   - pojemnik.


Ubrałam  go w  cieniutką  bawełnę  i  już  od  tamtego momentu   sypiamy  razem. 
Wspaniała  sprawa  dla  zziębniętych  stóp. 





2 komentarze:

  1. Witaj !
    Fajny termofor... też muszę sobie taki sprawić i ładnie obszyć, bo jestem wielkim zmarźlakiem :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na bloga o szyciu :)
    http://pani-motylkowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo świetny pomysł, ja też muszę "odziać" mój termofor, nagrzana guma jest mało przyjemna w dotyku...

    OdpowiedzUsuń