poniedziałek, 25 lipca 2011

Wreszcie coś dla siebie...

Pora zrobić coś dla siebie...
Pomyślałam i tak zrobiłam ... hihihi
Zarejestrowałam się jakiś czas temu na papavero z myślą,że będzie to mój podstawowy przewodnik co i jak mam uszyć.
Wszelkie wątpliwości i problemy techniczne zamierzam konsultować na forum .
To bardzo przyjazne nie tylko nowicjuszom forum.
Można omawiać i pytać o radę na wszelkie tematy - zwykle laik ma jakieś opory przed publicznym zadaniem pytania na temat mało znany lub wyglądający na trudny,by nie spotkać się z wyśmianiem czy inną niezbyt przyjemną reakcją ludzi mających dane zagadnienie w jednym paluszku.
Na tym forum jesteśmy przyjmowani z ogromnym zrozumieniem .
Doświadczone osoby - bo przecież zarówno kobiety jak i mężczyźni są aktywnymi użytkownikami tego forum - służą swoją nieocenioną pomocą.
Rostrząsają szczegóły by przybliżyć zagadnienie by stało się wykonalne.
Fajnie jest móc bywać w tak przyjaznym gronie i móc liczyć na zawodową pomoc współuczestników.
Ale..ale... miało być o mnie a wyszło ... o forum eKrawiectwo.net
Nie szkodzi ... o mnie będzie w następnym poście.
Zdradzę tylko,że ściągnęłam z papavero wykroje,ba nawet skleiłam je i ... och to już sukces,moja wygrana z czasem -wykroiłam dwa modele, które zaczynam realizować.
Wreszcie coś dla siebie...

niedziela, 24 lipca 2011

Pozorny zastój...

Chyba znowu mam zastój...ale tylko pozornie.
Ciągle łapię w locie okruchy czasu...
Czytam blogi,udzielam się na forum Susanny,podglądam modele Burdy,Osinki i na papvero ,marzę co sobie zaraz uszyję,przeglądam rodzinne zbiory krawieckie ,porządkuję je, przygotowuję do sprzedaży ... i to chyba wszystko na co mnie stać w kwestii wolnego czasu...

Zwalam winę na pogodę,że mi się nic nie chce ale przecież w domu mam absorbującą osóbkę,która poznawszy przyjemność chodzenia nie pozwala mi odetchnąć.
Spacerujemy,spacerujemy i spacerujemy ... bez końca...tak długo póki nie nadejdzie pora kąpieli i spania.
Po takim dniu - a wszystkie wyglądają ostatnio podobnie - padam.
Po prostu padam.
Jeśli mam zryw to oczywiście szyję w pierwszej kolejności jakiś drobiazg dla Małej...
swoje przyjemności odkładając na potem,zaraz,jutro - co w zasadzie nigdy się nie sprawdza.

W ostatnie zimne,mokre dni uszyłam małej leginsy z cienkiego polara z nadzieją,że zechce dać mi trochę luzu i będzie w nich raczkować bez mojego udziału.
Płonna nadzieja to była...
Nic to..leginsy są a teraz szyje się z tej samej tkaniny 'kubraczek' do nałożenia na szybko w domowych pileszach w chłodne dni.
Pogoda nas nie rozpieszcza ,pada i leje na przemian,w domu bywa zimno - taka bluza jest niezbędna...
Niby nic wielkiego a jednak przy moim chronicznym braku czasu i braku podstaw krawieckich, jest to absorbujące zajęcie.

I w taki oto sposób pozbawiam siebie przyjemności posiadania własnoręcznie uszytego ciuszka stawiając zawsze sobie jako priorytet potrzeby Małej.
Dola kochającej matki Polki.

środa, 6 lipca 2011

Tunika już jest ...


....gotowa.
Jej uszycie zajęło mi niewiele czasu ale jakże trudno było mi się zebrać by ją dokończyć.
Miałam do niej trzy podejścia,najpierw krojenie i fastryga,
potem przymiarka i decyzja o podarowaniu jej siostrze , jej rozmiar wymagał więc korekty...


Ostatnie podejście to zszycie i wykończenie.
Myślałam o wykończeniu lamówką atłasową ,nawet zakupiłam odpowiedni kolor na allegro
jednak zrezygnowałam z tego pomysłu.
Elegancki ciuch a takim jest niewątpliwie ta tunika z elastycznej tkaniny koronkowej
nie może być moim zdaniem wykończona lamówką.
Tak sobie myślałam i podszyłam ją plisami z tej samej tkaniny.




Oczywiście problemem okazało się jak zawsze dla mnie estetyczne wykończenie...
Brakuje mi drygu jak by powiedziała moja babcia.
Wiem o tym,nie ukrywam tej mojej słabości ale przysięgam,staram się ...
staram się ze wszystkich sił.
Może częste szycie doda mi praktyki i może odmieni to mój 'krawiecki los".
Na dzisiaj moja siostra jest zadowolona i ja chyba też ... tak troszeczkę...

niedziela, 3 lipca 2011

Uszyłam...

Wreszcie uszyłam to co powinnam była uszyć już dawno.
Mam więc skończony pewien etap prac rozpoczętych już dawno i mogę zacząć myśleć o następnych.
Mobilizacja bywa trudna ale
uszyłam portalki do pokazanej w poprzednim poście sukieneczki - tuniczki w amarantowym kolorze i cieniutką zwiewną sukieneczkę na upalne dni.





Ale gdzież te upalne dni?
Ładna pogoda odpłynęła w nieznane i zaczęła się niemalże jak w tropikach pora deszczowa . Leje,mży i pada na przemian od kilku już dni.
Przy tym znacznie obniżyła się temperatura powietrza więc dla raczkującej córeńki uszyłam leginsy w miłe kropki - wygodne do raczkowania i osłaniające nóżki przed zimnem na chłodnym parkiecie.
Leginsy wyszły słodkie, wpadam w samozadowolenie hihihi ale tak jest.
Jestem zadowolona z efektu jaki osiągnęłam i stąd szycie podoba mi się coraz bardziej.



Jako,że szycie wciąga mnie coraz bardziej myślę o wygrzebaniu z lamusa poprzednich rozpoczętych projektów.
Może więc kolejna będzie torba - zanim skończy się lato a może skrojone dla mnie sukienki - mam przecież 2 a może tunika,która miała być dla mnie ale z potrzeby serca odstąpiłam ją siostrze.
Chętnie przysiadłabym na dłużej do maszyny ... bardzo chętnie ale pewnie upłynie znowu szmat czasu nim uda mi się coś doprowadzić do końca.
Pomysłów kłębi mi się kilka ale
skąd mam wziąć troszkę wolnego czasu?
Może ktoś wie?