wtorek, 19 lutego 2013

Czerń znowu

Tym razem z  konieczności  i  w  super ekstra czasie  powstała  bluzeczka...
Okoliczność  nadzwyczajna i  smutna  zarazem...
pogrzeb  Teścia - Taty.

Nie narzekam na  brak w  szafie  ubrań  w tym kolorze,
wszak to mój ulubiony,  ale  potrzebowałam  czegoś  w czym  czułabym  się  dobrze,wygodnie  w małym blokowym mieszkanku.
Wyrosłam  i mieszkam  całe  życie  w  domku  jednorodzinnym ,to  zupełnie inne  warunki bytowania.
Podczas  pobytu  w blokowisku męczę  się totalnie,niemalże   wpadam  w klaustrofobię.
Najlepiej  czuję  się wówczas  w  getrach i podkoszulku  na  ramiączka,  ale  teraz  okoliczności  nie  sprzyjały  takiemu  strojowi.
By jednak zapewnić  sobie  minimum  komfortu uszycie  tej bluzeczki  stało  się  priorytetem.
Powstała  w niespełna  dobę,oczywiście  w godzinach  nocnych.
Ach  cóż  to było  za  szycie... czerń  nie  nadaje  się   dla mnie  do  szycia   w  nocy.
Ale   cóż... mus  to mus.

Tkanina  to  wiskoza z  elastanem.
Prosty krój ściągnięty  ze  starszej    nieco, poprutej bluzki  bawełnianej bez  rękawów,z  zaszewkami  i  szerką  plisą w  dekolcie  jaką  kiedyś    już  miałam okazję   wszywać.
Aplikację   doszyłam  sobie  dzisiaj ,jako,że  mamy  dziś   wolny  dzień,  poświęciłam  jego  część  na przegląd  szmatek i  ciuszków.
Zamierzam  wreszcie  ogłosić  candy   a także  odświeżyć  mój  stragan  różności,który  pęka  w szwach...
Oby mi  się  to  wszystko udało ...

Uściski dla  zaglądających  do mnie  





czwartek, 14 lutego 2013

Narzekam na lenia i brak czasu...




Jak  trudno  jest mi  zmobilizować  się  do  czegokolwiek...
tego nie wie  nikt...
Kładę  to na karb  zimy,nieciekawej pogody,wczesnych  wieczorów i  zmęczenia,którego  od miesięcy nie mogę  się  wyzbyć.
Wyjeżdzam z  domu  kiedy  jest  ciemno,wracam      już  jest  ciemno.
Olga  stęskniona prawie mnie  nie opuszcza.
Mija  dzień  za  dniem  a ja nie mogę  się  zebrać w  sobie   by poświecić  choć  kilka  chwil  tygodniowo  temu  co  lubię.
No  cóż ... może  wiosna  odmieni   ten  nastrój.
A już  coraz  bliżej  do  wiosny...
Z pewmnością  założę  jeszcze  nie jeden raz  tę  bluzkę z ciepłej  tkaniny  dzianinowej,czarnej  z błyszczącą poświatą. Czyli  to  co lubię... jak  sroka...







Ale  już  zbieram  się  do  letnich uszytków.
Spódnica z lejącej  dzianiny  czeka  na  wszycie  gumy i podwinięcie.

Tunika  beżowa ,oczywiście   z  błyszczącą  nitką czeka  na  wykończenie  odszyciami ...
o planach   nie  wspomnę...








Dla  Olgi  w ramach  zabaw  edukacyjnych  powstały koraliki.
Wspominałam  u kogos o tym,ale niestety  nie  dało  się  ich odnaleźć by pokazać zdjęcie  końcowe.
Zapewne  leżą  gdzieś pod  kanapą,za  regałem lub  za  komodą.
Jak  się odnajdą,wstawię  zdjęcie   na  bloga... a  na razie próbuję  wrócic  do blogowania.