Od kilku dni zmagam się z moją wiosenną bluzką a raczej z wykończeniem jej dekoltu.
Pisałam nawet na Forum o tym problemie i chyba po wielu,wielu dniach ciężkiej roboty jaką jest wielokrotne wypruwanie przyszytej juz na dobre maszyną plisy - chyba mi się udało w końcu dopasować wszystko.
Jest to dłuższa bluzka ,reglan w bardzo optymistycznym nastroju.
Nie tylko tkanina jest radosna ale również w ten nastrój wprowadza mnie ozdobne wiązanie na boku.
Dziś mogę powiedzieć już : Uffff było- minęło.
Z powyższej szkoły wypływa nauka...
- pytaj i testuj
- człowiek uczy się na błędach
- nie zrażaj się nawet przy czwartym pruciu
- móc to chcieć i odwrotnie
wtorek, 28 lutego 2012
poniedziałek, 20 lutego 2012
Stara śpiewka ... szyłam...i szyłam...
W tamten weekend naszyłam sporo.
Tak to jest jak się nie ma kącika na ustawienie maszyny na dłużej lub na stałe tylko trzeba każdorazowo wyciągać ją i chować. No uszyłam kilka rzeczy a teraz systematycznie je wykańczam już rękoma.
Kolejnym z tej serii ubiorem jest strój dla córeńki O.
Kreacja wyczarowana z polara bo jak widać zima trwa nadal a w naszym domu temperatury nie są zbyt wysokie
a ubrania z polara są nie tylko cieplutkie ale również miłe w użytkowaniu.
Sesja jak zawsze jest wyjątkowo trudna.
Moja modelka jest bardzo kapryśna,co kładę na karb jej wieku...
środa, 15 lutego 2012
Recykling ... bis proszę
Cd mojego transu .."i szyłam...i szyłam...i szyłam ".
Podjęta próba uszycia po latach sukienki nie wypaliła.
Miała być fajna,jesienna ,model z Burdy.
Mimo usilnych zabiegów dostosowania jej do swojej figury nic z tego nie wyszło.
Sukienka założona była może 2 a może 3 razy i zbliżał się jej nieuchronny koniec.
Tak jej nie lubiłam,że byłam gotowa wyrzuć byle nie widzieć jej w szafie.
Ale tkanina czyli flausz kazał mi się zastanowić nad tym co zamierzałam zrobić szalonego.
No to została przerobiona na coś co jest dla mnie wyznacznikiem wygody - spódnicę.
I przysięgam - czuję się w niej wyśmienicie mimo tego co widzicie na tym zdjęciu.
Wkrótce przedstawię inne ... bez mojej szacownej osoby...
ale spódnica jest git...
Podjęta próba uszycia po latach sukienki nie wypaliła.
Miała być fajna,jesienna ,model z Burdy.
Mimo usilnych zabiegów dostosowania jej do swojej figury nic z tego nie wyszło.
Sukienka założona była może 2 a może 3 razy i zbliżał się jej nieuchronny koniec.
Tak jej nie lubiłam,że byłam gotowa wyrzuć byle nie widzieć jej w szafie.
Ale tkanina czyli flausz kazał mi się zastanowić nad tym co zamierzałam zrobić szalonego.
No to została przerobiona na coś co jest dla mnie wyznacznikiem wygody - spódnicę.
I przysięgam - czuję się w niej wyśmienicie mimo tego co widzicie na tym zdjęciu.
Wkrótce przedstawię inne ... bez mojej szacownej osoby...
ale spódnica jest git...
wtorek, 14 lutego 2012
Walentynek nadszedł czas
Wszystkim zakochanym
życzę
niech Wasza miłość wzrusza,
niech pięknieje z każdym dniem,
niech będzie odwzajemniona z nawiązką,
niech trwa w Was na zawsze....
życzę
niech Wasza miłość wzrusza,
niech pięknieje z każdym dniem,
niech będzie odwzajemniona z nawiązką,
niech trwa w Was na zawsze....
poniedziałek, 13 lutego 2012
Szyłam ... i szyłam ... i szyłam...
W pewien styczniowy weekend rozłożyłam mojego Łucznika 884,
wyciągnęłam akcesoria,
rozstawiłam deskę do prasowania ...
i .... jak w tytule posta.... szyłam, i szyłam, i szyłam....
Uszyłam strój dla mojej siostrzyczki na karnawałowo/walentynkowe wyjście,
czym nie omieszkałam się pochwalić z innego powodu.
Jako,że zima nie odpuszcza,mróz trzyma niespotykanie duży i niespotykanie długo,
wyciągnęłam z domowych zakamarków przedmiot raczej archaiczny - termofor .
Brzydki,z czerwonej gumy rozgrzewający stopy i inne części zmarzniętego ciała - pojemnik.
Ubrałam go w cieniutką bawełnę i już od tamtego momentu sypiamy razem.
Wspaniała sprawa dla zziębniętych stóp. ♥ ♥ ♥
wyciągnęłam akcesoria,
rozstawiłam deskę do prasowania ...
i .... jak w tytule posta.... szyłam, i szyłam, i szyłam....
Uszyłam strój dla mojej siostrzyczki na karnawałowo/walentynkowe wyjście,
czym nie omieszkałam się pochwalić z innego powodu.
Jako,że zima nie odpuszcza,mróz trzyma niespotykanie duży i niespotykanie długo,
wyciągnęłam z domowych zakamarków przedmiot raczej archaiczny - termofor .
Brzydki,z czerwonej gumy rozgrzewający stopy i inne części zmarzniętego ciała - pojemnik.
Ubrałam go w cieniutką bawełnę i już od tamtego momentu sypiamy razem.
Wspaniała sprawa dla zziębniętych stóp. ♥ ♥ ♥
"Karnawałowy zawrót głowy"
Zainspirowana regulaminem a właściwie tym fragmentem:"..... Będziemy oceniać przede wszystkim kreatywność, pomysłowość i
zgodność z tematem oraz daną kategorią, a nie technikę szycia. ...." Facebook
zdecydowałam się dołączyć do uczestników konkursu organizowanego przez ŁUCZNIKA.
Co będzie to będzie - mam marzenie - a komplet będzie wykorzystany -
choć z nieco zmienionymi dodatkami - już wkrótce.
Spódniczka z elastycznej dzianiny,oczywiście z czarnej ,w pasie wciągnięta gumka.
Dół jak widać do pewnej wysokości pocięty we frędzle...
Kręcą się fajnie w czasie tańca...
Góra to topik z lurexu z ciemnozielonymi refleksami.
Na potrzeby konkursu dołączyłam odpowiednie "wiekowe" buty - czółenka na niezbyt wysokim obcasie z supełkiem uwiązanym na podbiciu ,lisa i kwiat we włosy....
Ma to być stylizacja na lata 20 lata 30 ubiegłego wieku ...
środa, 1 lutego 2012
Recykling - proszę raz
Nic rewelacyjnego, ale jestem w transie spódnicowym.
Bo mimo wszystko jestem fanką spódnic.
Sukienka owszem ale na małe lub wielkie wyjście , na codzienność spódnica.
Tak więc pierwsza dzianinowa sukienka poszła pod nóż a właściwie pod nożyczki.
Była niezwykle nieforemna,strasznie szeroka w biuście i dziwnie zwężająca się ku dołowi.
Niewygodna,rękawy ciągnęły dół sukienki ku górze,nie nadawała się do noszenia.
Ścięłam jej boki w górnej partii pozostawiając jedynie sam dół o szerokości jak w modelu pierwotnym.
Wszyłam pasek,wciągnęłam gumkę i spódnica gotowa
W taki oto sposób mam miłą o właściwej, czyt.ulubionej długości spódnicę.
Kolejna na warsztacie.
Bo mimo wszystko jestem fanką spódnic.
Sukienka owszem ale na małe lub wielkie wyjście , na codzienność spódnica.
Tak więc pierwsza dzianinowa sukienka poszła pod nóż a właściwie pod nożyczki.
Była niezwykle nieforemna,strasznie szeroka w biuście i dziwnie zwężająca się ku dołowi.
Niewygodna,rękawy ciągnęły dół sukienki ku górze,nie nadawała się do noszenia.
Ścięłam jej boki w górnej partii pozostawiając jedynie sam dół o szerokości jak w modelu pierwotnym.
Wszyłam pasek,wciągnęłam gumkę i spódnica gotowa
W taki oto sposób mam miłą o właściwej, czyt.ulubionej długości spódnicę.
Kolejna na warsztacie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)