Weekendowa pogoda jest nieciekawa.
Wiatr wieje niczym huragan.
W ogródku kwitną pierwsze wiosenne kwiatki ale
gdzieś tam ... w Polsce niesie ze sobą zniszczenia i rozpacz wielu ludziom.
Jakże mi przykro... jakże mi żal tych ludzi dotkniętych kataklizmem.
Jestem bezsilna,mogę jedynie wspierać ich dobrą myślą i modlitwą,która jednocześnie koi moją duszę....
I w takim stanie poświęciłam kilka weekendowych chwil ulubionym pracom.
Efektem są dwie wiosenne czapusie dla Oldżi.
W planach była jedna,są dwie...
Poświęciłam też trochę czasu tkaninom i szyciu ale powrót po latach
wymaga ode mnie ogromnego zaangażowania,uwagi,przemyśleń.
Może jeszcze dziś uda mi się kontynuować szycie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz