Wreszcie jest gotowa...
Uff - wymęczyłam ją a raczej siebie.
Pomna doświadczeń ze spódnicą,gdzie wykończenia podszywałam ręcznie - znowu wzdycham na wspomnienie tej roboty uff...
teraz zdecydowałam się na podszycie maszyną.
Zwykle nie lubię takich wykończeń jednak po przemyśleniach uznałam,że to akt mojej dobrej woli wobec tkaniny ale także wyrozumiałość w stosunku do siebie.
Nie będę się maltretować wtedy,kiedy nie ma to większego znaczenia.
Bo nie ma,dla mnie nie ma.
Tunika wygląda całkiem przyzwoicie mimo tego "fabrycznego" wykończenia.
Oj Korcia superancko Ci wyszła wielkie brawa :)
OdpowiedzUsuńTuniki są bardzo praktyczne bo można założyć do wszystkiego:)ta też ma super kolorystykę:)))pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWzór niesamowity, zniewalający, kocham takie wielkie kwiaty...tunika idealna i fajne rękawki...one są reglanowe czy kimonowe? ale świetnie takie cięte z całości wyglądają:]
OdpowiedzUsuńRękawki to bardzo płytkie kimono.
UsuńŚwietna:) Bardzo ładny krój, a wzór też bardzo oryginalny...Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo fajna tunika! I wykończenie też mi się podoba :-))
OdpowiedzUsuńfantastyczna tkanina, tunika wygląda świetnie!
OdpowiedzUsuńDobrze napisane :) Tunika super! Ja chyba zwariowalabym, podszywajac cokolwiek recznie ;)
OdpowiedzUsuńA to podszywanie w ręku to fundujesz sobie w ramach jakiejś kary za wymyślone grzechy? Tunika jest po prostu boska a i maszynowe wykończenie jakoś jej nie szkodzi.
OdpowiedzUsuńJa.. ja ... zawsze wiedziałam,że wykończenie maszynowe to wykończenia nieestetyczne i takie ...takie fabryczne...ale teraz już będę tak podszywać swoje uszytki, bo oswoiłam się z tym wyglądem i z myślą,że mogę chodzić w czymś takim .
UsuńSzkoda szycia-życia na igraszki z igłą.