W powietrzu już od dawna wiosna.
Zimy prawie wcale nie było a jesli już ktoś chciałby się uprzeć,
niewiele jej śladów znajdzie w minionym czasie.
Ciepło,niezwykle ciepło jak na nasze warunki klimatyczne upłynęła nam zimowa pora roku.
Teraz z wielkim napięciu oczekujemy wiosny kalendarzowej.
W ogródkach rozkwitają już pierwsze kwiatki...
A mnie, jak niemalże co roku dopadła wiosenna infekcja.
Zwykle kończyło się odpoczynkiem w weekend,zażyciem syropu,witaminy C i innych niegroźnych leków. Tym razem jest inaczej,niemoc dosłowna rozłożyla mnie i zatrzymała w domu już na kilka dni.
Leżeć bezczynnie nie umiem, więc jak tylko opadła mi gorączka,wzięłam się za to na co ciągle brak mi czasu...
I tak powstała najpierw mini z brązowego jeansu.
Jeszcze dziś podszywałam listwę i pasek ale już jutro mogę ją założyć do pracy...
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło -
kolejny raz sprawdza się to przysłowie w moim życiu...