Nadszedł czas bym pokazała niektóre moje zabawki .
Bo moja odgrzebana przygoda z szyciem jest dla mnie zabawą.
Nawet jeśli komuś się nie podoba to co robię,nawet jeśli ktoś myśli sobie,że nie powinnam marnować tkanin,nici,sprzętu i czasu to ja uważam,że dla zabawy, dla mojego samopoczucia, które jakże się odmieniło odkąd jestem na forum i odkąd piszę tego bloga z ogromną korzyścią dla mnie, warto się w to bawić.
Jestem pewna,że z czasem moje wytwory nabiorą elegancji,szyku,klasy... mimo,że jestem laikiem,że nikt mnie nie instruuje i nie podpowiada mi,nie doradza .
Forum jest jedynym moim kontaktem z ludźmi szyjącymi ,z mistrzyniami krawiectwa Anią,Agą,Trinny i Sus.
To one są moimi guru i sprawdzają się w tej roli znakomicie.
A ja - podglądam wszystkie dziewczyny z forum, podziwiam to co tworzą - ja liczę,że będę szyć coraz lepiej,lepiej i lepiej....
Tak więc, najważniejszą moją zabawką jest odziedziczony po mamie
Łucznik 884.
To bardzo stara,z 1987 roku maszyna walizkowa,do której dokupiłam w ostatnich dniach
- zaczep mocujący
-stopkę do wszywania zamka krytego,
-stopkę do ściegu krytego
Miejscem mojej 'zabawy' jest ustawione w mojej sypialni biurko.
Niezbyt komfortowe warunki,zważywszy,że po każdym szyciu sprzątam,zwijam kram i odstawiam maszynę.
To konieczność by sypialni nie zamienić w pracownię krawiecką.
Narzuciłam sobie taki rytm i jak dotąd rygorystycznie go przestrzegam.
Pod biurkiem już i tak stoją moje ozdobne pudła pełne zakamarkowych skarbów,które mam nadzieję zużyć podczas tej zabawy.
Czyli są to kolejne moje zabawki,a więc
- zawrotne ilości szpulek z nićmi...
- pudełka zatrzasek i nici metalizowanych
- guziki
- koronki
- tkaniny różne i różniaste
- i wiele innych mniej reprezentacyjnych akcesoriów jak tasiemki,siutasze,gumy,usztywniacze,flizeliny itd...
Tak więc mam narzędzia,materiały,chęci ogromne tylko ciągle nie mam zbyt wiele czasu.
Liczę,że czas zacznie w końcu pracować na moja korzyść.
Bo zabawa w szycie znowu mnie kręci....
super:) wiesz, że taka prezentacja jest nawet motywująca:), myślę, że każdy powinien wrzucić takie swoje podstawy:) musiałabym się jednak nieźle przyłożyć i uporządkować swój bajzel;) może kiedyś... ech... :)
OdpowiedzUsuńAch kobitko, mamy takiego samego samego sprawcę naszych rękoczynów czyli Łucznika 884 otrzymanego z wiadomego źródła- od naszych mama. Gdyby nie podarek on mojej mamy pewnie nie zeczełabym szyć, a tak popełniam coraz to dalej idące czyny :). Będe wierna mojemy Łucznikowi puki on nie odmówi wierności mi.
OdpowiedzUsuńMoniKa- Ano przez to sprzątanie szyję rzadko - rozkładanie i zwijanie kramu męczy mnie.
OdpowiedzUsuńAniu - ja też nie będę mieć nowej maszyny póki moje będą sprawne...
Jestem pod dużym wrażeniem porządku, jaki utrzymujesz w niciach :O sądzę, że to nielegalne :P niemożliwe, niewykonalne i w ogóle - protestuję! moje tak nie chcą :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie po wyróżnienie :))
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć taki porządek:) Materiałów i pasmanterii też u mnie dość i nie wiem kiedy to wyszyję. A co do Łucznika, to całe szczęście, że mi się zepsuł:) Miałam okazję, żeby wreszcie kupić maszynę, która bez problemów szyje cieniutkie materiały i cienkie dzianiny. Stara maszyna nie podołała temu. Szkoda.
OdpowiedzUsuńU mnie stoi maszyna w kaciku do tego przeznaczonym, nie musze wyjmowac i chowac za kazdym razem a i tak rzadko do niej zasiadam. Kiedys myslalam jak Ty, gdyby stala na stale to bym dopiero szalala..... nic z tego , musi sie chciec!!!
OdpowiedzUsuńhttp://aprettylife13.blogspot.com/