Długi weekend jaki poświęciłam na przegląd mojej szafy zrodził we mnie refleksje...
Zbliżyłam się do wieku,kiedy nie wszystko wypada zrobić czy założyć szanującej się osobie...Choć duchem jestem niemal nastolatką i z przyjemnością oglądam pokazujące się na blogach dziewczyny w stworzonych przez siebie kreacjach -
ja z uwagi na pewne zahamowania pozostanę w cieniu a moje nieudolne próby kompletowania szat będę pokazywać przy pomocy nieskazitelnej modelki
jakim jest zawsze manekin.
Mojemu nadałam imię Kiara ...
Mimo,iż nie odzwierciedla mojej figury ,
to właśnie ona towarzyszy mi niestrudzenie,również w miniony majowy weekend podczas odświeżania mojej garderoby a także służąc swoją sylwetką podczas moich krawieckich szaleństw.
Dzięki niej mogę zaprezentować ostatnie dwa stroje jakie powstały z tęsknoty za latem.
Chciałabym móc już zrzucić z siebie wszystko co ciepłe i przywdziać miłą dla mnie bawełnę.
W moim domu króluje ona pod nazwą kreton,niech się zwie jak chce ale pozostaje moją ukochaną tkaniną na upały.
Tak więc w minionym tygodniu 'wyczarowałam :
Komplet z czerwonej bawełny w drobne pojedyncze kwiatki.
Spódnica poszerzana ku dołowi,z tyłu w szwie umieszczony zamek błyskawiczny.
Po raz pierwszy wykonałam maszynowe podwinięcie listwy spódnicy w odległości ok.3-4 mm od jej brzegu.
Nie lubiłam takiego wykończenia dotychczas ale zdecydowałam, bo to duża oszczędność czasu,którego mnie ciągle brak,poza tym jest to strój codzienny więc wybaczam sobie tę niedoskonałość a ponadto nie odbiegam od tendencji....
Bluzka ma zaokrąglony po bokach dolny brzeg ,jednak podszyłam go ręcznie...
Spódnicę z czarnej żorżety w turkusowe liście i różowe róże na czarnym tle.
To był mozolna praca. Zarówno krojenie jak i szycie.
Nie miałam pojęcia,że to tak trudna praca.
Cieszę się ,że wybrałam najprostszy z możliwych fason spódnicy.
Karczek zakończony tunelem z gumką w pasie .
Dół to niestety niezdarnie wykonane zakładki .
Podszycie również maszynowe.
Oczywiście do spódnicy tej dodałam inną prostą spódnicę również z żorżety- cienkiej i czarnej - jako podszewkę.
Tu nie miało już dla mnie znaczenia perfekcyjne je docięcie ale i tak zszycie tych warstw stanowiło dla mnie poważny problem.
Ogólnie jestem zadowolona z efektu .
W moim wykonaniu nie mogło być lepiej...
Kora - aż żałuję, że teraz mam maszynę w naprawie. Pewnie lato mnie zastanie zanim coś nowego sobie uszyję.
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się i komplet i spódnica!
Kora, nie można powiekszyć zdjęcia, ale spódnica z turkusem bardzo fajna, akurat na ciepełko:)
OdpowiedzUsuńSkopałam coś!
OdpowiedzUsuńNaprawię,a spódnice obydwie są super na gorące dni.
Miałam już możliwość częściowo przetestować je,są cudownie chłodne...chłodzą łydki i uda...
Ta czarna spódnica w turkusowe kwiaty jest świetna. Ale dlaczego tak trudno Ci się szyło?
OdpowiedzUsuńManu witaj!
OdpowiedzUsuńŹle mi się szyło tę spódnicę bo żorżeta kroi się bardzo źle,ucieka spod nożyc,powstawały zęby i tak samo ucieka spod igły maszyny.
Trzeba ją dość mocno przytrzymywać i posuwać się z szyciem dość wolno.
Krawcowa lub osoba często szyjąca na maszynie pewnie by nie narzekała ...
Koro, zasnęłaś? Gdzież się błąkasz?
OdpowiedzUsuńJa jestem zwolenniczką turkusowej w kwiaty -super
OdpowiedzUsuńCi wyszła:) Tak trzymaj:)
Pozdrawiam:)
Manu ... wybacz...nie zasnęłam ale czas biegnie tak szybko a ja ciągle tylko myślałam - muszę zajrzeć na bloga - i na tym się kończyła moja inwencja...,
OdpowiedzUsuńTrudno mi się szyło bo mam starego Łucznika,bo to żorżeta ,w końcu bo ....ja raptus jestem.
Spódnica miała szczęście,że jej nie rżnęłam w kąt a ja mam szczęście ,że ją uszyłam bo mam w czym chodzić. Fajna jest...baardzo chłodzi nóżki.
Dzięki,że mnie przywołałaś do porządku :)
Kasiu,dziękuję - chcę trzymać formę za wszelką cenę. :)
OdpowiedzUsuń