niedziela, 27 marca 2011

Rozhustałam sie...

Pod wpływem wielu blogów i forum Susanny przyśpieszyłam znacząco tempo swojej edukacji ,
wzrosła również moja fizyczna aktywność.
Zapragnęłam nadgonić stracony czas i robić równie piękne rzeczy jakie tworzycie Wy...
Jedna myśl goni drugą i następna następną.
Dopadły mnie świąteczne nastroje.
Wczoraj powstał woreczek.



Dziś powstały uchwyty do serwetek.

Pomysły obydwa  zaczerpnięte są   z podglądanych  blogów,bo przecież  ja  jestem początkująca  i moje  pomysły  dopiero  się budzą...

Za co wezmę się jutro nie  wiem   ale z pewnością moje ręce nie będą bezczynne.

niedziela, 20 marca 2011

Pled





Pracochłonny i raczej o walorach dekoracyjnych ... ale warto było ...
Składa sie z 70 oddzielnych kwadratów połączonych oczkami łańcuszka.
Dzięki temu jego wielkość może być nieszablonowa.
W czasie gdy go dziergałam ,szydełko było moją namiętnością mogłam więc robić go bezkolizyjnie z innymi przyjemnościami.

Dziś marzy mi się kolejny taki otulacz ale już z mniejszą ilością 'dziur'.
Myślę nad zrobieniem jednego olbrzymiego jednokolorowego prostokąta na drutach i przyozdobieniu go po zakończeniu dziergania.
Włóczkę miałabym... pomysł miałabym ...tylko czasu ciągle brak.
Chyba jednak zdecyduję się na rozpoczęcie robótki to wymusi na mnie wygospodarowywanie czasu niezależnie od możliwości






sobota, 19 marca 2011

Kamizele i chusty

Kamizela czy chusta...
Co wybrać na słotny jesienny dzień lub zimowy mroźny wieczór?
Jedno i drugie sprawdza się doskonale w takich warunkach ale ja
wolę otulać się ciepłą chustą.
Nawet w letni wieczór w ogrodzie miło jest mieć coś na plecach.
W każdym pomieszczeniu fajnie wygląda się z narzuconą na ramiona
a na zewnątrz można zawiązać ją pod brodą czy omotać wokół szyi .
Ta różowa właśnie nadaje się do takiego stylu ubioru.
Jest cieniutka ale za to wielka i zakręcona na szyi grzeje lepiej niż nie jeden szal.

Kamizele są po prostu wygodne w użyciu..
Można swobodnie wykonywać najdziwniejsze rzeczy a ponadto
świetnie maskują mankamenty figury....
Od pewnego czasu nakładam je na proste sukienki ..
właśnie robię kolejną ale z grubszej nitki - z wełny





piątek, 18 marca 2011

Mierz siły na zamiary


Realizacja dużych pomysłów pozbawia mnie dobrego samopoczucia i spokojnego snu.
Zobaczyłam i zapragnęłam... mama namawiała ...i nasza zabawa trwała kilka zim .


Ale był to czas mojej wielkiej dyspozycyjności.
Dziś chyba bym się już nie porwała na podobną firanę...
chociaż nie przesądzam sprawy.
Przecież kołaczą mi się nadal pomysły np.na wełnianą grubą narzutę do sypialni,
więc niewykluczone,że chwycę pewnego dnia za druty... i zastąpię mały pledzik czymś nowym

Ponczo czy peleryna?


To bez znaczenia...
Pełnią identyczną rolę w garderobie nowoczesnej kobiety...
Wszystko zależy od klasy materiału,wykonania i szyku właścicielki.
Moda na nie moim zdaniem nigdy się nie kończy...
W 2004 roku przeżyłam mój osobisty buum na peleryny z ... polaru.
Muszę powiedzieć,że sprawdziły się idealnie .
Nie gniotą eleganckiej bluzki,są przewiewne a jednocześnie chronią przed zimnem.
Nadal ubieram je w chłodne letnie wieczory lub zimne wiosenno-jesienne dni...
Najczęściej noszę czarną - to mój niestety ulubiony kolor
ale barwne dodatki skutecznie ożywiają mój obraz
Idealnie komponują się ze spodniami,leginsami ale również z wąską spódnicą ...






czwartek, 17 marca 2011

Na damskie głowy

Och ..to odwieczny mój problem.
Nie toleruję nakryć głowy...
Bywają jednak okoliczności w których muszę coś założyć... bywają takie.


Chyba z przekory mam ich dość pokaźną kolekcję
Oczywiście tych z włóczki ale i tak okrycie głowy jest dla mnie trudnym momentem.
Na szczęście to już koniec zimy,można będzie odetchnąć...do następnej
a wtedy .... pora założyć coś nowego.










      środa, 16 marca 2011

      Kiecka doskonała

      Strasznie ją lubię...bezgranicznie...
      Chyba nigdy nie będzie właściwego momentu bym mogła się jej pozbyć...
      Jest uniwersalna na wszelkie zimowe okazje.
      Rodzaj włóczki - bukle,
      gatunek - nieznany,nie interesowało mnie to kiedyś...
      ścieg prawo lewy i ściągaczowy.
      Fason prosty z rozporkiem w jednym szwie bocznym.
      Ilekroć ja wkładam lub nawet patrzę - marze o zrobieniu sobie następnej takiej.
      Może jeszcze kiedyś mi się uda tego dokonać...może.



      Trochę historii..

      Myślę,że warto wrócić do mojej rękodzielniczej przeszłości .
      Dzierganie było kiedyś moją namiętnością.
      Powstawały więc twory mojej wyobraźni,z których sporo znaleźć można w zakamarkach moich szaf.
      Szalenie lubię wszelkie dzianiny ...
      Lubię się nimi okręcić,omotać,otulić...niezależnie od pory roku.
      Minionej zimy hitem były dwa swetry - tuniki ,wykonane szydełkiem.
      Uwielbiam je nosić... tak jak widać na zdjęciach,nałożone na czarna bluzkę







      Wiosenne przebudzenie



      Wiosenne przebudzenie...
      ...Tak można powiedzieć o moim stanie ducha.
      Dostałam jakiegoś szalonego kopa ,chce mi się robić wiele rzeczy w jednym czasie... wyciągam z zakamarków różne skarby ,przeglądam,rzucam,sięgam po inne a w głowie natłok myśli.
      Kłębią się i nie pozwalają na spokojne rozeznanie tematu co,z czego,kiedy zacząć....
      Czy to normalne?
      Chciałam przerobić moją torbę-siatkę ze sznurka na lato,którą cieszyłam się kiedyś tam a która od dawna leżała w otchłani zapomnienia.
      Sprułam więc i przymierzałam się do jej ponownego zrobienia na drutach.

      Tymczasem w jeden szalony dzień wszystko przybrało niezamierzony efekt.
      Uszyłam letni komplecik do wózka Małej.
      Optycznie nie pasuje mi obrzucenie kocyka zygzakiem,dziewczyny na forum o szyciu podpowiadają mi ,że można go obrobić szydełkiem...ale czy to będzie ładnie,estetycznie czy będzie grało z prostotą całego kompletu...
      Sama nie wiem , zostawię go jeszcze w takim stanie jak jest...
      może za dzień lub dwa zrealizuję pomysł...




      Zaczeło sie niewinnie

      Mroźna zima spowodowała,iż po latach nic nierobienia sięgnęłam po szydełko by zrobić Małej ciepłe kapcioszki.
      Połączyłam nitki anitexu i szetlanda otrzymując cieplutki wyrób.
      Nie obyło się bez prucia... zupełnie zapomniałam jak robiłam takie kapcie kiedyś...
      ale co tam... doszłam do wprawy i butki służyły Małej niemal do dziś.
      Z czasem wstążeczki w serduszka zamieniłam na sznurówki wykonane z tej samej mieszanki nitek oczkami łańcuszka.
      Teraz trzeba je było już zastąpić innymi, o sztywnej podeszwie bo nadszedł czas nauki chodzenia.
      Ale butki spełniły swoją rolę... i pewnie jeszcze kiedyś znowu takie zrobię...


      Powrót do przeszłosci


      Wpadłam jak śliwka w kompot,
      nie umiem utrzymać już swoich emocji na wodzy.
      Myślałam o uszyciu wygodnej - dużej torby na lato a skończyło się na tym,że rozgrzebuję przeszłość i ... i zaczynam pisać bloga...
      Niewiarygodne.... a jednak ...
      jestem trochę przerażona tym nawrotem pasji tworzenia.
      Przerwa trwała długo, o wiele za długo,tak długo,że byłam przekonana,że to koniec igraszek z drutami,szydełkiem czy igłą.
      Nawet najdłuższy okres przerwy nie pozbawia jednak nikogo umiejętności na zawsze.
      Ukryte drzemią w nas w oczekiwaniu na dogodny moment by ponownie się ujawnić.

      Od zawsze uwielbiałam dziergać na drutach,szydełku,na maszynie dziewiarskiej ...
      to była moja pasja.
      Rzadziej szyłam.
      Bo szycie nie sprawia mi chyba ogromnej radości,brak mi cierpliwości i
      estetyka moich prac pozostawia wiele do życzenia.
      Zazwyczaj nie przyznaję się do autorstwa swoich strojów.
      Może teraz,skoro zamierzam dokumentować dzieło moich rąk , to się zmieni to ?
      Czas pokarze...